To na pewno zły gust (IMHO), ale ponieważ istnieje wiele stron internetowych, na których studenci są bardziej niż mile widziani, aby powiedzieć wszystko, co chcą o swoich profesorach z pełnymi nazwiskami itp., Myślę, że można to postrzegać jako rodzaj „symetrycznej odpowiedzi”. Jestem raczej przeciwnikiem niszczenia internetu przez kogokolwiek (zazwyczaj przynosi to więcej szkody niż pożytku wszystkim zaangażowanym stronom), ale niestety stało się to obecnie dość powszechną kulturą, więc nie dziwię się, że niektórzy profesorowie też się do tego uciekają.
Jeśli chodzi o wymienione pytania, nie pokazują głupoty, po prostu wyrażają ignorancję, więc osobiście bardziej sprzeciwiłbym się nazywaniu ich „głupimi pytaniami” niż wymienianiu nazwisk uczniów. Jeśli student trzeciego roku zapyta mnie, czym jest postęp geometryczny, odpowiadam, podając definicję i przykład, i uważam sprawę za zamkniętą. Co więcej, mogę otwarcie ogłosić, że w chwili pisania tego tekstu nie pamiętam, czym dokładnie jest decybel. Pamiętam tylko, że jest to jednostka miary natężenia dźwięku, a skala jest logarytmiczna. Jeśli uczeń nie jest w stanie odpowiednio przetworzyć odpowiedzi, jest to oczywiście zupełnie inna historia, ale jeśli ktoś po prostu czegoś nie wie, nie ma wstydu w pytaniu.
Oznacza to, że Nie nazwałbym takich pytań głupotą ani nie wymieniłbym nazwisk i prawdopodobnie zniechęciłbym do tego moich przyjaciół, ale nie krzyczałbym głośno: „Niewybaczalna zbrodnia!”. lub „Nieetyczne zachowanie!” jeśli zobaczę, że ktoś inny to robi. Dla mnie to zły gust, kropka.
To była część „zdrowego rozsądku”. Jeśli chodzi o część prawną, jest ona zależna od kraju i nie jestem wystarczająco zaznajomiony z prawem europejskim, aby omówić odpowiednie subtelności.