Aby podać pewne tło, jestem asystentem technicznym na UCLA na zajęciach laboratoryjnych. Przesyłają swoje zadania do TurnItIn, które być może wiesz, podkreśla każdy tekst pobrany z innego miejsca.
Wyjaśniłem, że nie mają ze sobą współpracować i że żaden tekst w ich raportach nie powinien znajdować się „nigdzie indziej” we wszechświecie. ”
Po pierwszym tygodniu złapałem grupę dwóch plagiatów. Powtórzyłem, że "twojego tekstu nie można znaleźć nigdzie indziej we wszechświecie". Wygłosiłem długie przemówienie o uczciwości akademickiej i tym podobnych. Jedna z plagiatujących uczniów sama porzuciła zajęcia. Z drugiej strony nie podjąłem żadnych działań, poza surową rozmową.
W tym tygodniu dwóch kolejnych uczniów rażąco skopiowało fragmenty papieru drugiego. Całe akapity. Nie mogłem w to uwierzyć - właśnie wyjaśniłem im tydzień wcześniej, jak łatwo było wykryć plagiat. Po kolei wyprowadzałem ich poza klasę i pytałem, co się stało. Pokazałem im podświetlony raport z ocen TurnItIn i ich raporty obok siebie. Każdy z nich powiedział, że pracuje razem, ale nie kopiował (niewielka szansa. I nadal wbrew zasadom).
A teraz problem:
Profesor, który nadzoruje moje zajęcia, nie masz czas, żeby ze mną porozmawiać; stąd jestem tutaj. Dał mi dwie możliwości: nie rób nic lub zgłoś to Dziekanowi ds. Studentów. Jeśli zrobię to drugie, kara wyjdzie poza ich ocenę - prawdopodobnie obleją zajęcia, a nawet zostaną zawieszeni.
Chcę ich ukarać. Ale nie chcę zrujnować ich życia na studiach. Czy mój profesor ma rację - mam tylko dwie opcje? (Nie mogę znaleźć żadnych informacji na ten temat dotyczących szkoły).
Czy jest lepszy, mniej oczywisty sposób na rozwiązanie tego problemu?
Aktualizacja:
rozmawialiśmy. Okazuje się, że tego rodzaju naruszenie jest poważne, ale nie zniszczy ich życia. Dziekan ds. Studentów jest dość rozsądny, jeśli chodzi o sankcje wynikające z tego, co słyszę. Więc zgłaszam im to.