Osoba, którą znam, znajduje się w interesującej sytuacji i właśnie się zastanawiałem, co o tym myślicie.
Ta osoba miała konflikt na egzaminie i wysłała e-mail do instruktora, aby umówić się na inny termin egzaminu, aby się pozbyć tego konfliktu. W międzyczasie reszta klasy przystępowała do egzaminu z tego kursu później tego dnia.
Po zakończeniu drugiego egzaminu osoba ta odpowiadała na pytania i przedstawiała konkretne tematy dotyczące egzaminu przez swoich rówieśników, którzy przystąpił do tego egzaminu później tego dnia.
Teraz ta osoba otrzymała e-mail od instruktora, w którym oskarżył go o wyciek informacji i zgłosił to do rady akademickiej.
Teraz zastanawiałem się, czy to naprawdę jest forma akademicka złe prowadzenie się.
Jeszcze tylko kilka uwag do dodania:
- Mam rówieśników, którzy zrobili dokładnie to samo i nie groziło im zgłoszenie się do rady akademickiej.
- Czy do obowiązków instruktora nie należy przygotowanie innej wersji egzaminu zarówno dla osoby indywidualnej, jak i dla reszty klasy?
- Co więcej, czy nie jest to również obowiązkiem uczelni i / lub odpowiedzialność instruktora za podkreślenie poufności alternatywnego egzaminu i powiadomienie o możliwych konsekwencjach? We wszystkich zasadach i przepisach nie ma jasnych reguł dotyczących egzaminów alternatywnych ani wykroczeń, które mogą mieć miejsce.
- Czy sprowadza się to tylko do nieporozumień i niedostarczenia odpowiedniego powiadomienia?
- Z krążących plotek wynika, że zebrane dowody to zrzut ekranu z rozmowy na Facebooku, czy to wystarczający dowód ?
- A jeśli tak, czy nie byłoby to naruszeniem prywatności?
- Kolejna aktualizacja: osoba nie wiedziała, że będzie to ten sam egzamin.
Jeszcze raz dziękuję i chciałbym poznać Twoje przemyślenia na ten temat.
AKTUALIZACJA:
Jak zauważył użytkownik, druga część tego pytania dotyczy tego, jak ta osoba może zminimalizować szkody i nie stawić czoła poważnym wykroczeniom akademickim?